Sceny nie było, za to przyjemna jesienna dekoracja. Nie był to też koncert na „dwa świerszcze i wiatr w kominie”, ale z drugiej strony daleko było do rockowych klimatów. Było z „zadęciem”. Tu kolejne wyjaśnienie – nie chodzi o pychę, a orkiestrę dętą, której muzycy musieli wziąć naprawdę głęboki oddech, by zadąć w te wszystkie puzony i rąbki. Skoro oni, to i mażoretki. Od tych najmniejszych, które porwały publiczność tańcem pod melodię Kaczuszek, przez średnie, aż po najstarsze. Były małe baletnice, pokaz tańca współczesnego, a dla lepszego kontrastu – Krakowiaczek i stara, jak świat opowieść o tym, jak to górale zasiali owies.
W trakcie, gdy sala gimnastyczna rozbrzmiewała muzyką, nieco obok, na zapleczu odbywała się wielka sprzedaż ciast, bigosu i innych smakołyków. Cały dochód został przeznaczony na zakupy, które pomogą w realizacji planów.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?