Jest Pani dyrektorką Domu Rehabilitacyjno-Opiekuńczego Caritas, pedagogiem, ale zdarzało się, że była członkiem firmy transportowej, murarzem-tynkarzem, dekoratorem wnętrz...
(Śmiech) To prawda. Po prostu w miarę potrzeb. Zaczęłam pracę, gdy dom był ostoją głównie dla dzieci z porażeniem mózgowym i mieścił się w przekazanym przez prywatne osoby budynku. Od pierwszych dni pracy wpadłam w wir przeprowadzki do budynku po dawnym żłobku przy ul. Konopnickiej, który diecezjalny Caritas kupił, by stworzyć większy ośrodek.
I tak od początku z kielnią i zaprawą w ręce? Przecież najpierw budynek był remontowany, a potem rozbudowywany...
Tak. W 2000 roku staliśmy się domem, w którym powstało przedszkole, szkoła podstawowa i warsztaty. Postawiliśmy wówczas na rozwój, naukę samodzielności i rehabilitację.
Determinantą były potrzeby Waszych podopiecznych?
Oczywiście. Każde wymaga przecież innej rehabilitacji, uwarunkowanej osobistymi dysfunkcjami słuchu, wzroku czy też narządu ruchu.
Czytaj więcej w najnowszym numerze Gazety Gorlickiej+Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?