Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Do Moszczenicy, Łużnej i Bobowej autobusem nie dojedziesz. Główny przewoźnik zawiesił wszystkie kursy

Lech Klimek
Lech Klimek
Najpopularniejsze ostatnio hasło „Zostań W domu” nabrało dla mieszkańców kilkunastu miejscowości w powiecie gorlickim zupełnie nowego znaczenia. Najsilniej przekonują się o tym osoby, które nie posiadają samochodów oraz starsze, które z racji wieku już postanowiły nie używać pojazdów mechanicznych. Teraz czy chcą, czy nie chcą i tak muszą zostać w domu, bo nie ma żadnej lokalnej komunikacji autobusowej.

FLESZ - Firmy w tarapatach z powodu epidemii. Nadchodzi fala zwolnień

Od poniedziałku na lokalnych liniach w gminach Moszczenica, Łużna i Bobowa nie ma już pojazdów obsługującego dotychczas te trasy Libropolu z Bobowej. Bez komunikacji zostali też mieszkańcy Ropicy Górnej, Małastowa i Pętnej w gminie Sękowa.

Nowe przepisy to zamknięcie linii

- Niestety musieliśmy zawiesić wszystkie linie – mówi Rafał Libront, współwłaściciel firmy. - Główny powód to wprowadzone przez rząd obostrzenia w komunikacji. Nie byliśmy w stanie zapewnić w naszych busach i autobusach warunków, które spełniałyby nowe zasady, obowiązujące przewoźników - dodaje.
Te zasady to limit pasażerów w pojeździe, nie może ich być więcej niż połowa miejsc siedzących. Tak długo, jak dotyczyły jedynie linii miejskich, tak długo przewoźnik starał się zapewnić obsługę tras. Teraz blisko 50 pojazdów stoi na bazie i czeka na zmianę sytuacji.
- My nie zajmujemy się jedynie przewozami lokalnymi – podkreśla Rafał Libront. - Mamy kilka autobusów turystycznych, które stoją tak naprawdę od początku roku i generują straty. Kwiecień i maj to były dla nas zawsze świetne okresy, autobusy turystyczne woziły wycieczki szkolne, teraz dostajemy jedynie informacje, że są one odwoływane. Staramy się wypracować strategię, która będzie chronić też naszych pracowników. Blisko 90 procent kierowców pracuje u nas na etatach - dodaje.

W tej chwili w Libropolu nie są w stanie powiedzieć, kiedy ich autobusy wrócą na lokalne trasy. Chcieliby jak najszybciej.

- Dochodzą do nas głosy, że uczniowie już przed wakacjami nie wrócą do szkół – mówi Rafał Libront. - Jeśli tak będzie naprawdę, to patrząc optymistycznie, można przyjąć, że wznowimy pełne kursowanie dopiero z początkiem września – stwierdza.

Jak trwoga to... do MZK

Włodarze gmin, które z dnia na dzień straciły komunikację publiczną, mają nie lada problem. To tak naprawdę na nich spoczywa obowiązek, by zapewnić mieszkańcom możliwość dotarcia do pracy, lekarza czy sklepu.
- Jak dotychczas miałem chyba jedną interwencję – mówi Jerzy Wałęga, wójt Moszczenicy. - To oczywiście nie oznacza, że nic nie będę robił. W tej chwili autobusy gorlickiego Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego docierają do ronda przy ulicy Cesarskiej i na ulicę Widokową poprzez Kwiatonowice. Podjęliśmy rozmowy z MZK, by wypracować jakieś porozumienie, dotyczące kursów choćby do centrum Moszczenicy – dodaje.
Nieciekawie jest też w gminie Łużna, ale i tam wójt Mariusz Tarsa podjął dyskusję z gorlickim przewoźnikiem. O rozmowach z MZK mówi też Wacław Ligęza, burmistrz Bobowej, bo tam mieszkańcom na ten moment zostały jedynie połączenia kolejowe.

Obecnie nasz miejski przewoźnik poza liniami w Gorlicach, obsługuje również te do Biecza, Lipinek, Sękowej, Kwiatonowic, Szymbarku i Bielanki.

- Mamy możliwości, by wejść na kolejne podmiejskie linie – mówi Marcin Lech, prezes MZK. - Już zrobiliśmy w tym kierunku pierwsze kroki. Sprawdziliśmy długość ewentualnych tras i mogę powiedzieć, że jesteśmy w stanie obsłużyć bez większych problemów Moszczenicę i Łużną. Oczywiście byłoby to kilka kursów dziennie, w godzinach, w których mieszkańcy tych miejscowości jadą do i z pracy w Gorlicach – podkreśla.
Prezes MZK nie wyklucza również rozszerzenia tras o Bobową, aczkolwiek z racji odległości może to być problematyczne.
- Nasze autobusy są dostosowane do tras o długości maksymalnej około 15 kilometrów – podkreśla. - Musimy też patrzeć na rachunek ekonomiczny. Już w tej chwili nasze obroty spadły o prawie 90 procent, mamy zawieszone 40 procent kursów. Dodatkowo nas nie obejmuje rządowa tarcza antykryzysowa, straty w działalności spadają na samorząd. Jestem przekonany, że nowe linie nie będą dochodowe, ale trzeba ludziom zapewnić transport, więc podejmiemy to ryzyko – dopowiada.

Dalekobieżne też nie jadą

Od 1 kwietnia wszystkie kursy zawiesił największy lokalny przewoźnik, firma Voyager. Tym samym nie można autobusem dojechać do Wysowej, Nowego Sącza, Tarnowa i Krakowa. Również Nowex, przewoźnik obsługujący linie do Rzeszowa zawiesił bezterminowo kursy na tej trasie. Podobnie postąpili właściciele innych działających na terenie naszego powiatu firm przewozowych.
- Mam nadzieję, że wrócimy na trasy po wakacjach – mówi Kamil Wojtarowicz, prezes Voyagera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto