Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dalszy ciąg starań o połączenia kolejowe z Gorlickiego. Teraz argumentem jest planowany remont DK 28 na odcinku Nowy Sącz-Ropa

Halina Gajda
Halina Gajda
fot.archiwum
Połączenia kolejowe - temat, który w Gorlickiem nigdy nie umiera. Nawet jeśli już coś mamy, to za chwilę okazuje się, że już nie mamy. Okazjonalne, weekendowe - wciąż jest nam ich mało. Być może teraz nadarza się okazja, by wywalczyć coś więcej.

Kilka samorządów zaczyna starania o kolejowe połączenia do Nowego Sącza, tym bardziej że kroi się remont DK 28. Drogowcy w powietrzu raczej pracować nie będą, trzeba się liczyć z korkami, wahadłowym ruchem. Remedium na to mogą być połączenia kolejowe.

Szalowa. Wedle sołtysa Stanisława Kaszyka, we wsi połowa osób czynnych zawodowo jeździ do pracy w kierunku Gorlic i Jasła, a druga - właśnie Nowego Sącza. W tym drugim przypadku szalowianie najczęściej wybierają własne auto.
Owszem, można się pokusić o autobus, ale to już jazda albo do Gorlic, albo do Grybowa i dopiero stamtąd na Sącz. Przy dobrych wiatrach zabiera to sporo czasu, nie mówiąc już o sytuacjach typu remont, wypadek czy kiepskie warunki pogodowe. Bezpośredniego połączenia bowiem nie ma.
- W poniedziałek mamy się spotkać z prezydentem Nowego Sącza oraz starostą nowosądeckim - zapowiada Stanisław Kaszyk.
Tematem ma być właśnie ta sprawa. Nie chodzi tylko o Gorlickie, ale też o powiat jasielski, który mógłby być elementem tej kolejowej układanki. Wiadomo, że w grupie siła. Im więcej miejscowości na kolejowej trasie będzie podnosiło rękę w geście „my też potrzebujemy”, tym szansa na sukces większa.
- Jeśli chodzi o Nowy Sącz, teraz kłopotem dla nas jest skorelowanie istniejących połączeń - przekonuje Mariusz Tarsa, wójt gminy Łużna. - Czyli jak dobrać przyjazdy i odjazdy, by mieć pewność, że się zdąży do pracy, szkoły czy urzędu - dodaje.
Choć sama Łużna stacji ani przystanku kolejowego nie ma, to są przecież takie w Woli Łużańskiej i we wspomnianej Szalowej. Obok nich zaś istnieją tereny, na których spokojnie można zostawić auto.
- I nie martwić się, co zrobić z nim w Nowym Sączu, gdzie trudno znaleźć miejsce parkingowe - podkreśla wójt Tarsa.

Jednym z argumentów ma być planowany remont odcinka drogi krajowej - od Ropy praktycznie do rogatek Nowego Sącza. Nie będzie to żadne powierzchowne łatanie dziur, bo projekt, poza podniesieniem nośności nawierzchni, zakłada również poprawę parametrów technicznych i stanu drogi, urządzeń i obiektów, także przebudowę skrzyżowań z drogami samorządowymi, wykonanie pasów wyprzedzania, budowę zatok autobusowych oraz budowę chodników i ścieżek pieszo-rowerowych.
- Dla Gorlickiego każde połączenie jest ważne - mówi z przekonaniem Jadwiga Wójtowicz, radna wojewódzka.
Sprawę obrazuje: skoro nie możemy przenieść powiatu w lepsze komunikacyjnie miejsce na mapie, to chociaż spróbujmy wykorzystać to, co można. Dopóki tego nie zrobimy, nie przekonamy się, czy gorliczanom pociąg jest potrzebny, czy nie. Zastrzeżenie jest jedno. Otóż, nie mogą to być połączenia, które istnieją kilka tygodni czy nawet pół roku. Muszą być na tyle stałe, by „wdrukowały” się w świadomość ludzi, że oprócz autobusu mają jeszcze opcję pociągu.

Uda się przed 15 marca?

Jeszcze w minionym roku, samorządy dostały propozycje rozwiązań komunikacyjnych na trasach Stróże-Gorlice, Gorlice-Jasło oraz Jasło-Gorlice, Gorlice-Stróże, które miałyby obowiązywać od 15 marca. Było sporo rozmów, analiz, konsultacji. Został wypracowany konsensus. Papiery z uwagami co do szczegółów poszły dalej w świat, do zarządu województwa, a sprowadzały się do rozkładu jazdy: żeby połączenia były poustawiane logicznie, a nie, jak się to już w przeszłości zdarzało, że pociągi woziły głównie powietrze, bo godziny nikomu do niczego nie pasowały. Stróże i Jasło mają być swoistymi centrami, z których można będzie ruszyć dalej - do Nowego Sącza, Krynicy, Rzeszowa i Krakowa.

- Robimy wszystko, co tylko można, by połączenia ruszyły już od 15 marca - podkreśla radna. Jest jeszcze jeden argument. Jak najbardziej na czasie.

- Linia Stróże-Gorlice-Jasło jest linią zelektryfikowaną - przypomina Jadwiga Wójtowicz. - Większe przewozy koleją, zmniejszą ilość spalin, a tym samym zmniejszy się ich negatywny wpływ na środowisko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto