Biała podczas powodzi jest gigantyczną masą niszczącej wody. W 2010 roku zrujnowała znaczną część bobowskiej gminy. Od tamtej pory mieliśmy z nią względny spokój, ale aura stała się nieprzewidywalna. Przykład mieliśmy na wyciągnięcie ręki, na Sądecczyźnie.
Najważniejsze, by bezpiecznie rozlać wodę
Choć o budowie zupełnie nowego systemu retencji nie tylko dla Białej, ale też dla Ropy, słyszymy od ponad dekady, to teraz jest to szczególnie istotne. Dla Bobowej dodatkowym argumentem jest to, iż właśnie na Białej są ujęcia brzegowe, poprzez które gmina zaopatrywana jest w wodę pitną.
- Zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie, bo woda z odwiertów nie ma najlepszych parametrów – wyjaśnia Wacław Ligęza, burmistrz Bobowej. - Jest w niej sporo żelaza, trzeba stosować do niej kosztowne filtry – wylicza.
Wiadomo, że każda powódź, to spore niebezpieczeństwo, że ujęcie brzegowe zostanie zniszczone. Lepiej więc dmuchać na zimne i szukać rozwiązania, gdzie rozlać wodę, tak by nikomu nie stała się krzywda. Jednym z pomysłów jest utworzenie w Wilczyskach polderu – suchego zbiornika, który mógłby przyjąć wody powodziowe. Gmina ma tam około 20 hektarów terenu. Czy to wystarczy na taki polder, dzisiaj na razie trudno odpowiedzieć.
- Mają zostać przeprowadzone ekspertyzy, które określą wielkość potencjalnego zbiornika – opisuje samorządowiec.
Być może okaże się, że trzeba go będzie powiększyć o dodatkowe grunty. Wtedy gmina będzie musiała pomyśleć o ich wykupie.
Biała i mieszkańcy. Tu nie ma przyjaźni
Powódź sprzed jedenastu lat wciąż jest w pamięci mieszkańców Bobowej.
- Mieszkanie nad Biała to szorstka przyjaźń z rzeką – mówi szczerze Tomasz Tarasek, mieszkaniec Wilczysk. - W 2010 roku woda podchodziła pod drogę wojewódzką. Swoje pokazał też jeden z potoków, który jest dopływem Białej. Gdy ta była pełna, doszło do cofki – dodaje.
Stworzenie naturalnych rozlewisk to nie tylko kwestia bezpieczeństwa mieszkańców Bobowej, ale też ich sąsiadów z miejscowości poniżej.
O swoje bezpieczeństwo walczy też gmina Biecz, która chce się bronić przed powodziowymi wodami Ropy.
- Wnioskujemy, by do planów zarządzania ryzykiem powodziowym wpisana została budowa prawostronnego zabezpieczenia Ropy od mostu przy granicy z gminą Gorlice w Klęczanach do Biecza na wysokości mostu przy połączeniu z drogą krajową nr 28 – opisuje burmistrz Mirosław Wędrychowicz. - Tak samo ważne dla nas jest lewostronne zabezpieczenie Ropy od zjazdu w kierunku tak zwanego starodroża do granicy gminy – dodaje.
Wszystko to inwestycje warte dziesiątki milionów złotych, ale jednocześnie potrzebne mieszkańcom, bo jakim dramatem jest stracić życiowy dorobek w kilka minut, nikomu nie trzeba chyba tłumaczyć.
- Bele siana w... jeziorze Klimkowskim. Skąd się tam wzięły?
- Klasyka na scenie, czyli Chory z Urojenia w wykonaniu teatru w którym grają pokolenia
- W zadaniach trzeba było wykazać się sprytem, spostrzegawczością, celnością i humorem
- Wędkarskie zawody na stawach. Spore rybki trafiły na haczyk
- Gorlice. Tężnia solankowa w miejscu ruiny Parkowej?
- Wiesława Brudniak, jako pierwsza gorliczanka chce trzeci raz zdobyć Koronę Gór Polski
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?