Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biecz. Zabrała swoich Podgrodzian na przygodę z Tik Takiem

Lech Klimek
Pani Małgorzata jest już na emeryturze, nadal prowadzi zespół, a każdy występ to dla niej przeżycie.
Pani Małgorzata jest już na emeryturze, nadal prowadzi zespół, a każdy występ to dla niej przeżycie. Lech Klimek
Małgorzata Kosacz dostała nagrodę Cromerus za pracę ze szkolnym zespołem folklorystycznym. Dla nas opowiada historię o tym, jak zespół wziął udział w nagraniu telewizyjnego programu.

Bo ja to bieczanka jestem od kilku pokoleń - stwierdza z uśmiechem Małgorzata Kosacz. - O takich jak ja, mówi się tu pnioki, bo tak silnie wrośnięci jesteśmy w to miejsce - dodaje.

Gdy pani Małgorzata była jeszcze małą Małgosią, nic tak naprawdę nie zapowiadało, że już jako dorosła kobieta poświeci się pracy z zespołem folklorystycznym. Lubiła, jak to dziewczynka tańczyć i śpiewać. Jej umysł był ścisły, precyzyjny.

Matematyczka z roztańczoną duszą

- Moja podstawówka to oczywiście biecka dwójka - wspomina. - Potem liceum. Klasa matematyczno-chemiczna. - dopowiada.

Coś zapowiadało jednak dalsze losy. Szkoła muzyczna w Jaśle, klasa fortepianu. W czasach liceum były też występy w szkolnym kwartecie wokalnym.

- Po maturze nie miałam większych dylematów - wspomina. - Widziałam, że pójdę na studia techniczne.

Wybrała AGH w Krakowie. Przy uczelni działał, zespół folklorystyczny Krakus. Każdego roku wśród nowych studentów szukano śpiewaków i tancerzy. - Nie zastanawiałam się ani minuty - wspomina pani Małgorzata. - Zgłosiłam się i zostałam przyjęta. Zostałam chórzystką, ale też tańczyłam - dopowiada.

Przynależność do studenckiego zespołu rozbudziła w Małgorzacie zainteresowanie folklorem. Była to również możliwość, by poznać inne kraje, ludzi, kulturę. - Byliśmy w trochę uprzywilejowanej sytuacji - opowiada. - Przecież wtedy Polacy nie mogli swobodnie podróżować nawet po Europie, a my jeździliśmy do Włoch czy Francji - dodaje.

Po studiach wróciła do rodzinnego Biecza. - Był rok 1982, zaczęłam szukać pracy - relacjonuje. - Było ciężko, ale dostałam szansę, by uczyć w szkole, którą sama kończyłam. Zostałam nauczycielką matematyki i fizyki - dodaje.

Od pierwszego dnia pracy w szkole pani Małgorzata myślała jak tu przenieść na szkolny grunt swoją wyniesioną ze studiów miłość do tańca, śpiewu, do folkloru. Pomysł spodobał się dyrekcji, nic nie stało na przeszkodzie, by młodzi bieczanie zaczęli uczyć się tanecznych kroków i występować przed publicznością. - Początki nie były łatwe - opowiada. - Uczniowie mieli zapał, ale brakowało choćby podstawowych strojów. W szkolnych magazynach były jakieś szczątkowe fragmenty tych pasujących do poloneza i to był pierwszy układ, jaki opanowali moi podopieczni - dodaje.

Zespół bez nazwy, tak nie mogło być

- To było tak, że, jak już zaczęliśmy występować, to zawsze nas zapowiadano jako zespół z Biecza - opowiada. - Raz trafiło się, że na jakimś przeglądzie konferansjer stwierdził, że wystąpi zespół bez nazwy. Pomyślałam, że tak być nie może. Chwilę się zastanowiłam i do głowy wpadła mi nazwa idealnie pasująca do miejsca, w którym zespół pracował - stwierdza.

Szkoła podstawowa nr 2 w Bieczu znajduje się, patrząc na lokalizację, poza starymi murami miejskimi. Z okien klas lekcyjnych można obserwować ich zachowane jeszcze fragmenty.

- Budynek stoi tak jakby pod grodem - mówi Małgorzata Kosacz. - Nazwa sama się narzucała, Podgrodzianie. Wszystkim się spodobało i tak już jest od bardzo wielu lat - dopowiada.

Nazwa to rzecz ważna, ważniejsza była ciężka praca na próbach. - Od pierwszych dni była jedynym choreografem zespołu - stwierdza. - Każdy układ mam rozpisany w oddzielny zeszycie. Co pewien czas zmieniam układy, więc tych zeszytów zebrało się już kilkadziesiąt - dodaje.

Muzykę nagrywa dla nich człowiek z Bajmu

W pierwszym okresie pracy z zespołem, pani Małgorzata była również akompaniatorem. Tu przydały się umiejętności gry na fortepianie zdobyte w dzieciństwie. - Z czasem w sprawie muzyki dostałam wielkie wsparcie - mówi uśmiechnięta. - Zaczął się nią zajmować mój kolega nauczyciel, Adam Honc. To naprawdę nietuzinkowy muzyk. Grał choćby w zespole Bajm. Teraz dla mojego zespołu opracowuje i nagrywa wszystkie podkłady muzyczne - dodaje z satysfakcją.

Nawet igła i nici jej nie strasznie

Zespół spokojnie pracował, zyskiwał sławę. Bardzo szybko wzbogacił się komplet strojów krakowskich zamówionych w renomowanej Spółdzielni Pracy Rękodzieła Ludowego i Artystycznego im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie.- To były stroje dla starszych uczniów - stwierdza Małgorzata Kosacz. - Gdy robiłam coś z młodszymi dzieciakami, to ich stroje powstawały w Bieczu. Brałam do ręki igłę i nożyczki. Zawsze nieocenioną pomocą była dla mnie koleżanka, też nauczycielka Teresa Grygowicz - dopowiada.

Ale nie tylko ona, wiele dla zespołu zrobili też pracownicy szkoły, Maria Stanula i Krzysztof Stężowski.- Zawsze też takim dobrym duchem była dla mnie pani Krystyna Skowronek - dopowiada jeszcze. - Wypada też oczywiście wspomnieć o dyrektorach szkoły, Leonie Balwierzu, Janie Wołkowiczu i Janie Kamińskim, wszyscy oni wykazali się wielką empatią dla mojego zespołu - zaznacza.

Pani Małgorzata ciągle doskonali swój warsztat, choćby poprzez uczestnictwo w seminariach w czasie sądeckiej imprezy Święto Dzieci Gór.

- To już tyle lat, a ja ciągle mam wielką tremę przed każdym występem zespołu - mówi. - Może to jest tak, że ja na siebie biorę niepokoje tancerzy, żeby oni zawsze perfekcyjnie wykonali przygotowane na próbach układy - dopowiada.

Od samego początku pracy z zespołem wszystko, co on tańczy, instruktorka pokazuje na próbach. - Nawet ostatnio, przed galą Cromerusa w Bieczu na jednej z ostatnich prób musiałam stanąć w korowodzie i zatańczyć - relacjonuje. - Trochę mi słabo poszło, bo musiałam dzielić uwagę pomiędzy taniec i kontrolę dziewcząt. Było trochę śmiechu, gdy myliłam kroki. Trud się opłacił i występ był naprawdę wspaniały - dodaje z satysfakcją.

Spacerkiem po Bieczu z panem Tik-Takiem

Kilka lat temu zespół z Biecza miał okazję wystąpić w kultowym programie dla dzieci Tik-Tak.

- Program i zespół powstały w tym samym roku, ale my działamy nadal - mówi uśmiechnięta. - Na początku lat dziewięćdziesiątych napisała do nas Ewa Chotomska, czyli słynna Ciotka Klotka z Tik-Taka - wspomina. - Jeden z odcinków miał być kręcony właśnie w Bieczu i zaproponowała, by wystąpiły w nim dzieciaki z Podgrodzian. Oczywiście z radością się na to zgodziliśmy - dopowiada.

Podopieczni pani Małgorzaty oprowadzali po Bieczu Krzysztofa Marca, czyli Pana Krzysia. Pokazali mu muzeum, farę i urokliwe zakątki miasta. Opowiedzieli też o jego historii, nie zabrakło pokazu tanecznego - mówi z przekonaniem.

Występu w telewizji to była tylko miła odskocznia od ciężkiej pracy. Przez wiele lat przez zespół przewinęło się kilkadziesiąt roczników bieckiej młodzieży. Wielu z nich zasiliło potem dorosłe już zespoły folklorystyczne. Głów-nie te studenckie.

- Kilka lat temu poprosiłam tych, którzy już opuścili zespół, by zgodzili się jeszcze raz zatańczyć - opowiada pani Małgorzata. - Opracowałam dla nich specjalną choreografię do krakowiaka. Przez kilka miesięcy przyjeżdżali do Biecza z różnych nieraz odległych miast, a efektem był występ na Michałowickim Przeglądzie Zespołów Artystycznych prowadzonych przez takich jak ja wychowanków ZPiT AGH Krakus - dodaje z dumą.

WIDEO: Nowy rok i nowe postanowienia. Psychologowie podpowiadają, jak je zrealizować

Źródło: TVN24, x-news

Miss Studniówki 2018. Zobacz najładniejsze maturzystki z Małopolski!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto