Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biecz. Gmina planuje przekształcić najmniejsze szkoły. Z jednej strony są ku temu argumenty ekonomiczne, z drugiej - wątpliwości rodziców

Halina Gajda
Halina Gajda
Finansowe kłopoty zmusiły biecki samorząd do podjęcia decyzji o przekształceniu trzech szkół. Miałoby to polegać na zmianie ich struktury organizacyjnej - z ośmioklasowej do trzyklasowej
Finansowe kłopoty zmusiły biecki samorząd do podjęcia decyzji o przekształceniu trzech szkół. Miałoby to polegać na zmianie ich struktury organizacyjnej - z ośmioklasowej do trzyklasowej archiwum Polska Press/zdjęcie ilustracyjne
Gmina Biecz chce ograniczyć działalność trzech szkół. Jak podkreśla burmistrz Mirosław Wędrychowicz, chce w ten sposób je uratować przed całkowitą likwidacją. Wszystko z racji małej liczby uczniów. Obecnie we wspomnianych placówkach, w klasach I-VIII uczy się średnio 50 dzieci. W jednej z nich nie ma ani jednego pierwszaka.

Ograniczenie działalności szkół, to tylko jeden z punktów, które mają sprawić, że wreszcie gminny budżet 2023 domknie się i zostanie zaakceptowany przez Regionalną Izbę Obrachunkową. Poprzedni projekt takiej akceptacji nie uzyskał, z racji – jak to oceniła RIO – nierealności zaplanowanych wydatków.

Rzecz idzie o trzy placówki. W Sitnicy, Racławicach i Korczynie. W sumie uczęszcza do nich 145 uczniów. Każda z tych szkół jest ośmioklasowa, więc w poszczególnych oddziałach, średnio jest ich więc po kilkoro.

- Przez wiele lat inwestowaliśmy w szkoły, bo wierzyliśmy, że inwestujemy w przyszłość. Musimy się jednak dostosować do realiów świata – podkreśla Mirosław Wędrychowicz, burmistrz Biecza.

Jakby tego było mało, w tym roku szkolnym, w Korczynie nie ma pierwszej klasy. Niż demograficzny coraz bardziej daje o sobie znać. Przyszłość też nie zapowiada się lepiej. Przykładowa prognoza dla Racławic mówi, że w nowym roku szkolnym 2023/2024 pierwsza klasa może liczyć czterech uczniów. W drugiej miałoby się uczyć dziewięcioro, a w trzeciej - czworo.

Restrukturyzacja szkolnej sieci miałaby zacząć się od 1 września, czyli od nowego roku szkolnego. Wówczas to, uczniowie klas od czwartej do ósmej ze wspomnianych trzech szkół, zaczęliby naukę w większych placówkach – odpowiednio w Bieczu, Libuszy oraz Rożnowicach. Dowóz dzieci wzięłaby na siebie gmina. Najmłodsi, czyli klasy od pierwszej do trzeciej uczyliby się dalej w swoich miejscowościach.

- Szkoły, które chcemy przeorganizować, od tych większych placówek, dzieli mniej niż trzy kilometry – wylicza dalej.

Twierdzi stanowczo, że nie ma innej drogi, mimo iż samorząd włożył sporo wysiłku w ustabilizowanie już i tak chwiejnych gminnych finansów. Nie obyło się oczywiście bez dyskusji. Ze strony rodziców, ale głos zabrała też Renata Gołębiowska, dzisiaj szefowa Zespołu Obsługi Placówek Oświatowych w gminie, która spokojnie, ale w słowach przepełnionych emocjami wspominała swoją pracę i to, jak w jeszcze w latach 90 ubiegłego wieku wespół z powołanym w Korczynie społecznym komitetem, budowała tamtejszą nową szkołę. Przeciwności nie brakowało, chwil zwątpienia też.

- Nie żałuję ani jednego dnia, ani jednej godziny – podkreślała. - Dzisiaj zrobiłaby to samo – zapewniała.

Niestety czas przyniósł zmiany. W ostatnich latach, rodzice coraz częściej podejmują decyzję, że poślą dzieci do innych szkół, niż te, do których ich dzieci formalnie przynależą. Przykład wspomnianej Korczyny, w które w ośmiu klasach powinna być setka dzieci, a jest zaledwie czterdzieścioro. Można się tylko domyślać, że wynika to z prozy codzienności: tym rodzicom, którzy i tak dojeżdżają do pracy i wygodniej zabrać dziecko do innej placówki, którą mają po drodze. Pewnie nie bez znaczenia jest zamieszkanie bliżej innych, większych szkół.

Sposób na przeczekanie trudności?

Grzegorz Nosal, bieczanin, radny starał się racjonalnie komentować sytuację.

- Nie chcemy podejmować tych uchwał, ale jesteśmy do tego zobowiązani. Nie likwidujemy szkół, chcemy je przekształcić. Być może uda się przeczekać ten trudny okres - podkreślił. - Gdyby nie trudna sytuacja finansowa gminy, być może tego tematu by nie było – dodał.

Od razu obalona została teza, że na funkcjonowanie szkół można pozyskać zewnętrzne pieniądze. Na przykład unijne. Tak niestety nie jest, bo zgodnie z literą prawa, na tak zwany ramowy plan nauczania, pieniądze może dać polski rząd, minister, albo samorząd. Natomiast pieniądze zewnętrzne, czy to unijne, czy krajowe mogą finansować zajęcia rozwijające.
Głos zabrali też rodzice uczniów trzech szkół, które miałby zostać przekształcone. Mają wątpliwości – skoro są kłopoty z utrzymaniem ośmioklasowej szkoły, to jak uda się trzymać trzyklasową? Jak dzieci zabrane ze swojego podwórka, odnajdą się w innych placówkach? Czy ograniczenie działania szkół nie spowoduje uwsteczniania się całej miejscowości?

Mirosław Wędrychowicz w przekształconych szkolnych budynkach widzi duży potencjał. Nikt bowiem nie mówi o pozbywaniu się ich. Mogą być miejscem na przykład warsztatów dla dzieci, zajęć wyrównawczych, klubów seniora.
- Wszystko zależało będzie od lokalnych inicjatyw – podkreślał.
Uchwały o przekształceniu zostały ostatecznie przegłosowane, choć nie było jednomyślności. W sprawie szkoły w Korczynie (10 głosów ZA, 5 przeciw), w sprawie szkoły w Racławicach (10 głosów ZA, 5 przeciw), w szkoły w Sitnicy (9 głosów ZA, 5 przeciw, 1 osoba wstrzymała się od głosu).
Teraz sprawą zajmie się kuratorium oświaty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto