Basia maluje pewnie. I o bombkach, choć kruche, opowiada też stanowczym głosem. Gdy odpowiada na pytanie o tegoroczne trendy, nie zastanawia się długo.
- Bombki na zamówienie, to bombki indywidualne – mówi stanowczo.
Oznacza to tyle, że zleceniodawcy już nie chcą mieć kolejnej ozdoby ze św. Mikołajem, przyprószoną śniegiem sosną czy reniferami, ale mają swój pomysł. I Basi nic nie jest w stanie zaskoczyć.
- Tatrzańskie schroniska, szlak architektury drewnianej, zwierzęta – wylicza szybko.
Rockowy koncert a wypukłość materii
Jeden z miłośników rockowych brzmień poprosił Basię, by na bombkę przeniosła mu zdjęciowy kadr z koncertu ulubionej kapeli. Basia zaskoczona nie była, ale ostatecznie muzyczna choinkowa ozdoba nie powstała z racji czysto technicznych. W naturze bombki leży przecież kulistość. Inaczej nie będzie. Owszem, pewnie można byłoby znaleźć jakąś manufakturę i zlecić jej, by wyprodukowali choinkową ozdobę na przykład w kształcie kartki zeszytu. Kosztowałoby to pewnie nie tak mało, a poza tym – jak zawiesić takie cudo na choince?
- Namalować można wszystko, ale z racji wielkości i wypukłości dostępnej powierzchni, trudno byłoby uzyskać zamierzony efekt – wyjaśnia.
Za to spod jej pędzli wyszły cerkiewki. Najpiękniejsza to ta z Kwiatoniem, ale wspomniane tatrzańskie schroniska też wyglądają magicznie. Zawisną na jakiejś gałązce i przywołają miłe sercu wspomnienia.
Tchnienie życia zamknięte w szkle
Basia pierwszą bombkę wymalowała, gdy została mamą. Powiedzmy, że było to chwilkę temu. Chciała mieć wyjątkową choinkę, więc postanowiła zadbać o nią sama. Od tego czasu wymalowała ich wiele, ale każda miała przesłanie i konkretnego adresata. Bo przecież chodzi o to, by spojrzeć na nią i przypomnieć sobie coś lub kogoś. By zrobiło się cieplej na duszy. Swoje prace traktuje wyjątkowo surowo – nic nie ma prawa być niedopracowane, gdzieś zamazane albo wręcz zbyt jaskrawe. Ma być idealnie albo prawie idealnie. Pójścia na skróty też nie uznaje, więc jeśli ktoś myśli, że znajdzie u niej bombki ze styropianu, plastiku czy innych podobnych materiałów, to się może rozczarować. Tłumaczyła to dosadnie.
- Absolutnie. Bańka plastikowa? To może od razu zamieńmy opłatek na pizzę. Bombka ma być szklana – mówi twardo
.
Dlaczego? Bo w szkle jest jakby zamknięte życie. Powstało z ręki człowieka, z jego oddechu, ruchu, pracy w pocie. To hutnik powołał ją do istnienia. I nie ma znaczenia, że nie zawsze jest doskonałe. W tym właśnie tkwi jego piękno.
Niedawno, w swojej pracowni, w kąciku bieckiego rynku dała schronienie anielskiej braci. Przyfrunęły do niej, osiadły na półce tuż obok szklanych ozdób. Są wyjątkowe, jak wszystko w tym miejscu. I czekają na swoich ludzi.
Pracownię Barbary Rudzińskiej znajdziecie TUTAJ
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?