Ciąg dalszy relacji Tomasza Pruchnickiego z Japonii. Jak widać na zdjęciach, nawet tam znalazł język polski. Rzecz dotyczy opisu na herbatach. Na razie nie wiemy, czy nasz kolega będzie teraz pisał historyczne materiały po japońsku, ale wszystko wydaje się możliwe. Fotograficzna opowieść to dokumentacja m.in. ze wciąż trwającego tam Święta Kwitnącej Wiśni, zwiedzania zamku Wron, który swoją nazwę zawdzięcza czarnej elewacji, wizyty w Hiroszimie, ale też przepięknych japońskich ogrodach z mnóstwem bonsai. Nie mogło zabraknąć spotkania z japońskimi kolejami dużych prędkości. Tak dla zobrazowania – pociągi poruszają się tam ze średnią prędkością około 300 km na godzinę, choć testowana jest również dwa razy większa.