To była typowa rodzina. Obydwoje młodzi, ona 35 lat, on - 43, czworo dzieci - 8, 12, 14 i 15 lat. Właściwie od początku swojej życiowej drogi mieszkali w Bobowej - rodzinnej miejscowości Mariana. W rozbudowanym domu rodziców Mariana toczyło się zwykłe, codzienne życie. - To bardzo dobra rodzina, postrzegana jako religijna, zawsze związana z Kościołem. Dopiero po niedzielnej tragedii dowiedziałem się, że kobieta od września przebywała w ośrodku w Belnej - powiedział nam Wacław Ligęza, burmistrz Bobowej.
Informacje o sytuacji w rodzinie miała Agnieszka Wypych, kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bobowej. - O niczym nie mieliśmy pojęcia, do czasu, kiedy kobieta pod koniec września zgłosiła się do nas i poinformowała, że przeprowadziła się do Belnej. Prosiła jednocześnie o wsparcie finansowe i opłacanie dożywiania dzieci w nowej szkole, do której je zapisała - powiedziała nam Agnieszka Wypych.
Poszkodowana poinformowała pracowników socjalnych, że powodem odejścia od męża jest przemoc, zarówno względem niej, jak i dzieci. - Z przeprowadzonego wówczas wywiadu wynikało, że kobieta miała już zasądzone alimenty, ale wyrok sądu był jeszcze nieprawomocny. Ponadto mówiła o założeniu sprawy rozwodowej i drugiej w sądzie karnym za znęcanie się nad rodziną. Wiemy też, że w ostatnim okresie poszukiwała pracy - dodaje Agnieszka Wypych.
- Przyjęłam i zakwaterowałam rodzinę, objęliśmy ją natychmiastową pomocą psychologiczną. Każdy przypadek traktuję indywidualnie i do każdej sprawy podchodzę poważnie i tutaj też tak zrobiłam. Natychmiast złożyłam zawiadomienie na policję o znęcaniu się męża i ojca nad członkami rodziny. Ten mężczyzna nigdy nie odwiedzał rodziny w ośrodku, zresztą nie mógł. Z informacji od pracowników ze szkół, do których chodził ich dzieci, wiem, że podchodził do budynków i szukał kontaktu z dziećmi - powiedziała nam Iwona Kosiba, wiceprezes Stowarzyszeni Nadzieja w Bieczu.
W poniedziałek udało nam się porozmawiać ze świadkami zabójstwa, którzy byli na miejscu jeszcze przed tym, zanim policja zatrzymała domniemanego sprawcę. - To był tragiczny widok. W samochodzie wypadło pół przedniej szyby, a kamień, którym w kierunku nadjeżdżającego samochodu rzucił mężczyzna, miał ze 30 centymetrów wielkości. To była spora skała. Widzieliśmy z kolegą, jak policjanci wypuścili psy tropiące, a te w kilka minut poprowadziły funkcjonariuszy do miejsca, gdzie znajdował się morderca. Widzieliśmy też, jak karetka zabrała go do szpitala. To był przerażający widok - wspomina Mateusz R.
Trudno jeszcze powiedzieć, w którym momencie kobieta wysiadała z samochodu i po co. - Nie wiemy, czy chciała z nim porozmawiać. Świadkowie nie zostali jeszcze przesłuchani, ze względu na ich stan psychiczny - powiedział nam Tadeusz Cebo z Prokuratury Rejonowej w Gorlicach. - Kobieta miała liczne obrażenia ciała zadane ostrym narzędziem. W wyniku tych uderzeń nastąpiła śmierć na miejscu. Rzeczywiście mężczyzna oddalił się z miejca zdarzenia, ale psy tropiące go odszukały. On też miał obrażenia ciała, dlatego karetka zabrała go z miejsca wypadku - dodaje prokurator Cebo.
Wiemy, że we wtorek zarządzona zostanie sekcja zwłok w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie, a prokuratura oczekuje aż lekarze pozwolą przesłuchać domniemanego sprawcę. Dane ofiary, sprawcy i świadka zdarzenia zostały celowo zmienione.
Miss Polonia z dawnych lat! Zobacz archiwalne zdjęcia kandydatek
"Super pies, super kot!". Zgłoś zwierzaka w plebiscycie i wygraj nagrody!
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Nowego Sącza. Zapisz się do newslettera!
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?