Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar w Bielance: wciąż nie ma przyczyny

Halina Gajda
Doszczętnie spłonął dach na ponadosiemdziesięciometrowym budynku fermy, konstrukcja zawaliła się
Doszczętnie spłonął dach na ponadosiemdziesięciometrowym budynku fermy, konstrukcja zawaliła się fot. archiwum PSP Gorlice
Wciąż nieznane są przyczyny ubiegłotygodniowego pożaru na fermie drobiu w Bielance. Wprawdzie strażacy wstępnie wykluczyli podpalenie, ale ostatnie słowo należeć będzie do biegłego, o powołaniu którego zdecydowała policja. Na opinię trzeba będzie poczekać około dwóch tygodni.

Rozpatrywane są też inne warianty - awaria któregoś z urządzeń, zwarcie w instalacji elektrycznej. Franciszek Pustelnik, ojciec właściciela, nie ukrywał żalu - jeszcze niedawno była to jedna z najnowocześniejszych ferm w regionie, zmodernizowana dzięki unijnym dotacjom. - Zaczynałem jeszcze w latach osiemdziesiątych, potem przekazałem gospodarstwo synowi. Straciliśmy dorobek dwóch pokoleń - mówił ze smutkiem.

Czytaj także: Pożar w Bielance: na fermie spłonęło 20 tys. kurcząt [VIDEO,ZDJĘCIA]

Widok na pogorzelisku daje wyobrażenie o tym, co się działo - całkowicie zwęglona i zawalona konstrukcja dachu, nadpalone elementy wyposażenia, szczątki ptaków. Pozostały jedynie ściany zewnętrzne. Nad wszystkim unosił się swąd spalenizny.

W krótkim czasie spłonęło 20 tysięcy kurcząt. Tuż po pożarze pomoc przedsiębiorcy zadeklarował Ryszard Guzik, wójt gminy Gorlice. - Na tyle na ile będziemy mogli - pomożemy choćby poprzez umorzenie podatku czy zapomogę z pomocy społecznej. Żal straconego dorobku ludzi, sami stworzyli sobie miejsca pracy, a czasem pewnie dawali ją innym - mówił.

Pożar swym zasięgiem objął powierzchnię 1056 metrów kwadratowych. Zniszczeniu lub spaleniu uległa konstrukcja dachu na budynku produkcyjnym, pokrycie - blacha trapezowa, ocieplenie dachu wraz z podbitką, instalacja elektryczna oraz wyposażenie fermy - linie technologiczne, system wentylacji, system do sterowania mikroklimatem. Wstępnie straty oszacowano na około 700 tysięcy złotych, strażacy uratowali mienie o wartości około 300 tysięcy złotych.

Informacja o pożarze dotarła do komendy po godzinie pierwszej w nocy z ubiegłego czwartku na piątek. Zadzwoniła przypadkowa osoba, która zobaczyła płomienie. Dyżurny natychmiast wysłał na miejsce dwa zastępy z PSP i osiem zastępów z ochotniczych straży pożarnych.

Na miejscu okazało się, że niemal cały budynek stoi w płomieniach, a ogień wydobywał się na dach obiektu. Szalejący żywioł podsycał jeszcze silny wiatr. W skali strażackiej był to bardzo duży pożar

- Wysoka temperatura uniemożliwiała ratownikom wejście do środka obiektu, duże zadymienie spowodowało konieczność pracy w aparatach ochrony górnych dróg oddechowych - relacjonuje kapitan Dariusz Surmacz, rzecznik prasowy gorlickiej komendy straży pożarnej.

Po dogaszeniu pożaru i oddymieniu pomieszczeń przystąpiono do prac rozbiórkowych konstrukcji dachu na połowie budynku produkcyjnego. Nadpalona konstrukcja dachu groziła zawaleniem i uniemożliwiała dogaszenie tlących się konstrukcji i wyposażenia.Równocześnie z działaniami gaśniczymi strażacy ratowali mienie z części socjalnej.

Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Olszyny: zwyrodnialcy pocięli psa żyletką

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto