Budowa wodociągu w Rdziostowie przerwana [ZDJĘCIA]
Żyjemy na tykającej bombie - mówią mieszkańcy przysiółka Łęg w Rdziostowie. - Ta ziemia jest nadziana pociskami jak dobra kasza skwarkami.
Przypomnieli sobie o tym, gdy przed tygodniem na wąskim terenie o długości 100 metrów odkryto 67 pocisków artyleryjskich kalibru 105 mm. Siła rażenia każdego wynosi nawet 300 metrów. - Gdy w latach 60. ubiegłego wieku budowałem dom, na działce oczywiście był pocisk - mówi sołtys Rdziostowa Grzegorz Mróz. - Podobnych przypadków było we wsi mnóstwo. A teraz wykopano taki arsenał.
Pamiątka po wybuchu
Najstarsi mieszkańcy wsi twierdzą, że pociski są pozostałością po wysadzeniu przez partyzantów niemieckiego pociągu wyładowanego amunicją. Pojawiają się też głosy, że skład wyleciał w powietrze po ostrzale z radzieckich czołgów od strony Wielogłów. Józef Gościej, znawca lokalnej historii przyznaje, że grad pocisków z rozbitego pociągu posypał się m.in. na wzgórze Grodzisko. Leżą w ziemi pewnie do dziś.
- Według miejscowych podań to przeklęte miejsce - mówi Józef Gościej. - Przed wiekami miał tam stać zamek. Wypuszczono z niego strzałę, gdy księżna Kinga płynęła Dunajcem. Rzuciła na zamek klątwę i wkrótce się rozpadł.
Józef Gościej podkreśla, że nikt nie traktuje tych rewelacji poważnie. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno Rdziostów, jak i sąsiednie Marcinkowice mają problem z niebezpiecznymi pamiątkami po ostatniej wojnie. Raz wymyje je z ziemi wzburzony nurt Dunajca, innym razem wykopie właściciel działki czy koparka, robiąca rowy pod gminną inwestycję.
Niebezpieczne wykopy
- Nie bez przyczyny firma budująca wodociąg zatrudniła sapera - podkreśla wójt gminy Chełmiec Bernard Stawiarski. - To on ostrożnie pozbierał pociski rozsiane na znacznym obszarze i umieścił je w wykopanym dole. Potem zdetonowali je saperzy z jednostki wojskowej w Krakowie.
Wójt Stawiarski nie kryje, że ostatnie znalezisko poważnie go zaniepokoiło. Dowodzi bowiem, że na terenie przysiółka Łęg w Rdziostowie nadal znajdują się znaczne ilości śmiertelnie niebezpiecznego żelastwa. Dlatego wójt lada dzień wystąpi do wojewody małopolskiego z wnioskiem o pomoc w usunięciu pozostałości po minionej wojnie. - Pewnie spokojnie sobie leżą w ziemi, ale nie może być tak, że wystarczy zrobić kilka wykopów, żeby się natknąć na coś takiego - dodaje Bernard Stawiarski. - Świadomość, że pod niewielką warstwą ziemi tkwią pociski musi budzić zrozumiały niepokój mieszkańców okolicznych domów.
A ci już przed tygodniem oskarżali wójta o brak zainteresowania problemem. Byli oburzeni, że krakowscy saperzy nie wywieźli wykopanych z ziemi pocisków na poligon, tylko zdetonowali je nad Dunajcem. - Regulamin dopuszcza takie działanie - podkreślał w rozmowie z "Krakowską" dowódca patrolu rozminowania mł. chor. Arkadiusz Łabędź. Pociski zdetonowano z dala od zabudowań. Umieszczono je głęboko w ziemi, by zmniejszyć siłę rażenia.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?