Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kąclowa. Przez czynne osuwisko autobusy muszą jechać objazdem

Alicja Fałek
- Ten autobus łamie przepisy. Nie powinien jechać tą drogą. Mamy dwa wyjścia. Albo zakup kilku małych busików, albo objazd przez Nowy Sącz - ubolewa Kamil Wojtarowicz, właściciel firmy Voyager
- Ten autobus łamie przepisy. Nie powinien jechać tą drogą. Mamy dwa wyjścia. Albo zakup kilku małych busików, albo objazd przez Nowy Sącz - ubolewa Kamil Wojtarowicz, właściciel firmy Voyager Fot. Alicja Fałek
Przez czynne osuwisko w Kąclowej nie przejadą pojazdy o wadze ponad 3,5 tony, w tym autobusy. Przewoźnicy muszą wybrać: albo bus, który zabierze ośmiu pasażerów, albo 26 km objazdu. Denerwują się i kierowcy i pasażerowie.

W Kąclowej osuwa się zbocze, a wraz z nim droga wojewódzka nr 981, które od lat podmywa rzeka Biała Tarnowska. Specjaliści prowadzą tam badania geologiczne, które pozwolą przygotować projekt odbudowy drogi. Na zagrożonym zawaleniem odcinku drogi wprowadzono ograniczenie tonażu pojazdów do 3,5 tony.

- Jesteśmy w patowej sytuacji. Nie wiemy, jak z niej wybrnąć, żeby nie ucierpieli pasażerowie korzystający z przejazdów na trasie Grybów-Krynica - mówi Kamil Wojtarowicz, współwłaściciel firmy przewozowej Voyager. - Wprowadzone ograniczenie bardzo utrudnia nam transport pasażerów. To poważny kłopot dla mieszkańców dwóch gmin - mówi.

Notorycznie łamią zakaz
Postawienie znaków nic jednak nie dało.

-Kierowcy pojazdów ciężarowych notorycznie łamali przepisy - podkreśla Roman Leśniak, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie. Dlatego zdecydowano się na bardziej drastyczne rozwiązania.
W Kąclowej postawiono betonowe bariery tzw. "szykany", między którymi slalomem mogą przejeżdżać samochody. Pojazdy ciężarowe, tiry, a i autobusy mogą mieć z tym kłopot.

- Liczymy, że dzięki temu kierowcy w końcu zaczną się stosować do ograniczenia tonażu - zaznacza Roman Leśniak. Osuwisko w Kąclowej wciąż pracuje. W każdej chwili mogą ruszyć zwały ziemi i doprowadzić do nieszczęścia.

Rzecznik ZDW w Krakowie dodaje, że wzmożony ruch pojazdów ważących więcej niż 3,5 tony może sprawić, że zbocze góry znów się osunie.

Wtedy odcinek drogi w Kąclowej trzeba będzie całkowicie zamknąć. A utrudni życie nie tylko kierowcom ciężarówek, ale też wszystkim użytkownikom tej trasy.

Postawieni pod ścianą
Firma Voyager to jedyny przewoźnik, który codziennie wykonuje 30 kursów na trasie Grybów - Krynica-Zdrój. Z ich usług korzystają uczniowie, którzy dojeżdżają do gimnazjów i liceów oraz osoby pracujące. Sporo pasażerów ma wykupione bilety miesięczne. Wprowadzenie ograniczenia tonażowego postawiło właścicieli firmy pod ścianą.

- Okazuje się, że nie możemy już jeździć autobusem, bo pojazd wraz z pełnym stanem pasażerów waży ponad 15 ton - ubolewa Kamil Wojtarowicz. Legalnie przez osuwisko może przejechać bus, ale i tu jest ograniczenie.
ZDW w Krakowie postanowił bowiem umożliwić przejazd busom i samochodom uprzywilejowanym, które ważą więcej niż 3,5 tony. Ale za "bus" uznawany jest pojazd, którym wraz z kierowcą jedzie dziewięć osób.

- Mieszkańcy skarżą się, że nie są zabierani z przystanków. Starsi spóźniają się do pracy, młodzież do szkoły - przyznaje Adam Gruca, sołtys Kąclowej. To ograniczenie jest sporym utrudnieniem. Co najgorsze, nie wiadomo, jak długo taka sytuacja potrwa - dodaje.

Tego nie wie ani zarządca drogi, ani co gorsze przewoźnik. Wojtarowicz pytając w ZDW w Krakowie, jak ma wozić ludzi, usłyszał taką propozycję: - Może jeździć małymi busami i częściej, albo korzystać z wytyczonego objazdu przez Nowy Sącz - mówi rzecznik prasowy ZDW. - Można też dowozić pasażerów większym autokarem do "szykan", następnie prosić ich o przejście do następnego autokaru, który będzie czekał na drugim końcu osuwiska - proponuje.

Zdaniem właściciela Voyagera wszystkie te rozwiązania są niekorzystne nie tylko dla firmy, ale też dla pasażerów.

- Objazd wiąże się z nadłożeniem 26 km. Nie dość, że jedzie się dwa razy dłużej, to jeszcze musiałbym podnieść cenę biletu - zauważa Wojtarowicz. - Przesiadki to kłopot dla osób starszych, a poza tym po obu stronach osuwiska nie ma miejsca na to, by autobus mógł nawrócić.

Zdaniem przewoźnika, ZDW w Krakowie powinien wziąć pod uwagę, że z komunikacji publicznej na trasie Grybów-Krynica dziennie korzysta ok. 3 tys. mieszkańców obu gmin.

- Choćby ze względu na to powinni nam umożliwić przejazd przez osuwisko - dodaje właściciel firmy Voyager.

Sprytniejsi od "szykan"
Tym bardziej że "szykany" nie do końca spełniły swoje zadanie. Kierowcy większych pojazdów jeszcze w czwartek do południa sprytnie manewrowali między betonowymi barierami, najeżdżając na chodnik czy pobocze. Drogowcy więc wprowadzili kolejne utrudnienie i po jednej stronie ulicy zamontowali metalową barierkę. Mimo to nasz reporter w ciągu zaledwie pół godziny naliczył osiem pojazdów, które z pewnością ważyły więcej niż 3,5 tony, a bez przeszkód przejechały przez czynne osuwisko.

- Jesteśmy w kontakcie z policją. W Kąclowej patrole będą pojawiać się częściej - zapewnia Roman Leśniak.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kąclowa. Przez czynne osuwisko autobusy muszą jechać objazdem - Nowy Sącz Nasze Miasto

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto