Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Po wielkiej powodzi z 2010 roku żyją w ciągłym strachu

Lech Klimek
Pierwotnie przepust pod drogą miał 1,4 metra prześwitu, teraz to osadzona pod drogą mała rura
Pierwotnie przepust pod drogą miał 1,4 metra prześwitu, teraz to osadzona pod drogą mała rura Lech Klimek
Grzegorz Ryndak mówi wprost; - Nie odpuszczę, dopóki nie udowodnię, że przebudowa przepustu to nie to samo, co jego likwidacja, usunięcie, które doprowadziło do tego, że podczas powodzi w 2010 roku wielka woda zalała nie tylko mój dom, ale też firmowy plac, na którym stały samochody.

Mieszkańcowi ul. Bieckiej nie chodzi nawet o odszkodowanie za tamte potężne przecież straty, związane ze zbijaniem tynków, posadzek, wymianą instalacji, pieca, ale też życiem na walizkach w ciągłym, trwającym kilka miesięcy remoncie, ale o bezpieczeństwo na przyszłość.

5 czerwca 2010 roku, około 5 rano zawyły strażackie syreny. Mieszkańcy już wtedy słyszeli za oknami złowrogi szum.

- Woda nacierała od strony torów - wspomina Grzegorz Ryndak. - W pewnym momencie miałem jej na podwórku dobrze ponad metr. Udało mi się prawie w ostatniej chwili wywieźć na drogę nr 28 samochody, które stały na placu. Gdyby nie to, uległyby zniszczeniu. Niestety dwa z nich zostały na placu i poszły na złom - dodaje.

Wszędzie w okolicy woda dość szybko opadała. Zupełnie inaczej było u pana Grzegorza i jego sąsiadów. Nie przepływała na drugą stronę drogi, by potem znaleźć ujście do Ropy. - Woda jeszcze dobrze nie opadła, a ja już byłem w prokuraturze - relacjonuje. - Zgłosiłem, że moim zdaniem to, co nas spotkało, może być efektem zaniedbań, jakich dopuszczono się w czasie remontu drogi krajowej 28 - dopowiada.

Remont, o który chodzi, obejmował prawie wielokilometrowy odcinek. Był w nim również ten przebiegający przez Gorlice. W jego wyniku został zlikwidowany przepust pod drogą.

- Znalazłem w dokumentacji tego remontu, że przepust miał być przebudowany - opowiada. - Nie jestem budowlańcem, ale dla mnie zaślepienie otworu, czyli całkowita zmiana funkcji, to przecież nie jest przebudowa, ale likwidacja - dopowiada.

Pierwsze zgłoszenie do prokuratury zakończyło się umorzeniem. Po odwołaniu, sąd nakazał dalsze prowadzenie postępowania i powołanie biegłego. Nic takiego się nie stało, a sprawa kolejny raz trafiła do archiwum. Pan Grzegorz w porozumieniu z sąsiadami wystąpił do sądu z prywatnym pozwem, domagając się przywrócenia stanu pierwotnego. To, co zrobiono, ewidentnie naruszało stosunki wodne, na tym obszarze.

- Wcześniej, przez ponad 50 lat, woda swobodnie spływała - mówi Grzegorz Ryndak. - Po remoncie po prostu boimy się o przyszłość - dopowiada.

W pozwie wymieniono trójkę odpowiedzialną za wszystko. To biuro projektowe, wykonawca całości i inwestor, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Prace budowlane było prowadzone na zasadzie zgłoszenia robót. W decyzji, jaką dostał wykonawca, jest zapis, że roboty będą wykonywane zgodnie ze sztuką budowlaną i oczywiście ze zgłoszeniem, a to przewidywało przebudowę przepustu.

- Było kilka rozpraw, w kilku instancjach - podkreśla Grzegorz Ryndak. - Koniec końców sprawa została umorzona, bo jak przeczytałem z niemałym zdziwieniem w ostatnim z sądowych pism, przepust nie jest urządzeniem melioracyjnym - stwierdza.

Równocześnie z walką w sądach mieszkańcy uderzyli do administracji. Ich petycja, w której domagali się przewrócenia stanu pierwotnego przepustu, trafiła do ratusza jeszcze w poprzedniej kadencji. - Poprzedni burmistrz wydał zgodną z naszymi oczekiwaniami decyzję - mówi gorliczanin. - Powołany przez niego biegły stwierdził, że przy pracach dopuszczono się rażących błędów w sztuce budowlanej. Od jego decyzji odwołał się inwestor. Sprawa trafiła znów do ratusza. Zapadła podobna decyzja i kolejne odwołanie. Kwestię poruszono w starostwie, tam wszystko szło po naszej myśli, ale do czasu - dodaje.

Sprawa dotyczy stosunków wodnych, więc swój głos mają też instytucje zajmujące się rzekami. W tym czasie zmieniło się prawo, powstała instytucja o nazwie Wody Polskie i sprawy zlewni Ropy trafiły z Krakowa to Rzeszowa. Mieszkańcy nie odpuszczają, będą nadal walczyć o swoje bezpieczeństwo. Już zapowiedzieli kolejne odwołanie od niekorzystnego dla nich wyroku. - Sprawa trafi do Krakowa, a jak będzie potrzeba to wyżej, nie pomijając ostatniej instancji, czyli Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - zaznaczają.

Warto wiedzieć


Czym jest przepust drogowy

Przepust to budowla stanowiąca element korpusu drogowego lub nasypu budowlanego. Powinien on mieć co najmniej 0,6 metra średnicy. Jego główna funkcja to przeprowadzanie cieków wodnych, szlaków wędrówek zwierząt dziko żyjących lub urządzeń technicznych przez korpus (nasyp) drogi. Przepust pod zjazdem z drogi publicznej stanowi element tego zjazdu. Przepust pod drogą publiczną o świetle mniejszym niż 150 cm stanowi element tej drogi, a o świetle większym lub równym 150 cm stanowi samodzielny obiekt inżynierski.

Wykonawca nie komentuje

Wykonawcą feralnego przepustu była jedna z lokalnych firm, zajmujących się budownictwem drogowym. Usłyszeliśmy w niej, że do czasu zakończenia wszystkich postępowań sądowych i administracyjnych muszą powstrzymać się od komentarzy, bo nadal są stroną w tej sprawie.

Gazeta Gorlicka

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Co dalej ze zmianą czasu?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gorlice. Po wielkiej powodzi z 2010 roku żyją w ciągłym strachu - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto